W miejscowym szpitalu umiera chory na AIDS mężczyzna. Niewielu lekarzy zdaje sobie sprawę, iż jest to znany niegdyś prawnik, postrach lat pięćdziesiątych, Roy Cohn. To on w czasach zimnej wojny pomagał senatorowi Joseohowi McCarthy'emu tropić prawdziwych i wyimaginowanych komunistów. Był bezwzględny. Jego płomienne i pseudopatriotyczne mowy porywały masy. Zniszczył szereg błyskotliwych karier. Dzięki niemu Ethel i Juliusz Rosenberg trafili na krzesła elektryczne. A dzisiaj, po ponad czterdziestu latach umiera, z myślą o spisku lekarzy na jego życie. Mimo upływu lat wciąż wieży, że kiedyś postępował dobrze. Bronił przecież swego kraju przed czerwonymi. Służył wiernie gwiaździstemu sztandarowi. Teraz nawiedzają go mary z przeszłości, u jego łóżka zjawia się początkowo Ethel Rosenberg. Roy przeżywa swe życie jeszcze raz. Jest rok 1951. Młody i pweny siebie prawnik Roy Cohn po raz kolejny wygrał. Stoi teraz dumny na sali rozpraw. Obok Juliusz Rosenberg obejmuje żonę, która za chwilę zasiądzie na krześle elektrycznym. Cohn jest dumny z siebie, to dzięki niemu zdrajcy, którzy wydali ( podobno) Rosjanom tajemnice bomby atomowej zostaną ukarani. Zaraz po wykonaniu wyroku Cohn odwiedza swoich rodziców. Ojciec nie pochwala tego, co teraz robi, czemu daje wyraz w ostrych słowach. Co więcej, pogardza ludzmi, którzy biorą udział w nagonce na czasem Bogu ducha winnych ludzi. Roy jednak uważa, że wypełnia swój patriotyczny obowiązek, obowiązek ojciec jest człowiekiem słabym. Dochodzi do kłótni.