"Żyła sobie baba" to epicki film o historii Rosji. Spotykamy się w nim z niespotykaną bezwzględnością i bestialstwem rewolucjonistów używających sobie na "babie". Gwałt nie zna granic, nie ma granic cierpienie. Ubrany w tajemnicę film ukazuje klatka po klatce pasmo krwawych przeżyć. Zło w filmie nie ma końca, skacze bohaterom do gardła nie pozostawiając żadnych złudzeń. Lata 1909–1921 - rosyjska wioska przeżywa ciężkie chwile: wojnę światową, rewolucję, wojnę ojczyźnianą. Film opowiada historię "Baby", zupełnie przeciętnej, wiejskiej dziewczyny. Przez pryzmat jej życia i miłości zostają ukazane losy państwa i krwawe karty historii. Poprzez Babę i jej zmagania poznajemy również skomplikowane relacje międzyludzkie panujące w wiosce, niepisane reguły, które definiują tę społeczność. Naczelną zasadą nie jest przyzwoitość, lecz ślepe posłuszeństwo tradycji i nie wybieganie przed szereg. A Baba łamie regułę za regułą. Nie jest to wynikiem jej złej woli, raczej tej nieporadności czy naiwności.