To nie jest film dla epileptyków: "Magia dla początkujących" składa się z długich sekwencji ostrego, stroboskopowego światła i migających obrazów. Do tego męczące dźwięki, urywające się historie i ckliwa muzyka. Brzmi strasznie? A może to istota telewizji? Jeżeli tak, to na czym polega magia tej wydawałoby się odrażającej wizualnej tortury? Film "Magia dla początkujących" jest agresywny, kolorowy, pulsujący. Przypomina wizualną sieczkę, skakanie po kanałach telewizora. Czerpie z tradycji mush-upu i remiksu. Wpisuje się w najnowsze trendy w kinie dokumentalnym – synkretyzmu sztuki wideo, fabularyzowanych elementów i pracy z archiwaliami.