Jon Cory to nowojorski performer z kręgu body art, który szokuje zarówno zachowaniem, jak i uprawianą przez siebie sztuką. Jego nagie występy lub parateatralne akcje to szczególnego rodzaju artystyczne doznanie - eksperyment, łączący sztukę z wyuzdaniem. Ten 53- letni twórca łamie wszystkie obowiązujące powszechnie stereotypy myślenia oraz zachowania. Trudno jednoznacznie określić jego seksualną tożsamość, bo jest mężczyzną, który ma sztuczne piersi. Na ulicy ludzie odwracają głowy, gdy spaceruje z ogromnym penisem pod pachą. Na scenie posuwa się jeszcze dalej. Plucie to dla niego normalka, a sikanie jest także na porządku dziennym. Co więcej, takie szokujące zachowanie wzbudza ogromny aplauz publiczności. Cory nazywa własne występy "terroryzowaniem widzów". "Im ostrzej, tym dla nich lepiej" - uważa, a za główny cel stawia sobie atakowanie widza z zaskoczenia. Jego zdaniem publiczność za każdym razem chce coraz więcej, a on po prostu stara się sprostać tym wymaganiom. W filmie widzimy pełny obraz tej ekscentrycznej i szokującej artystycznej osobowości. Brak tu granic prywatności, jak również intymności. Obserwujemy nie tylko przygotowania do kontrowersyjnych w odbiorze, niedwuznacznych występów, lecz również sceniczne popisy Cory’ego, a przede wszystkim to, jak wyglądał przed i po operacji ciała. Trudno tu jednak o prostą odpowiedź, która z tych dwóch tożsamości okazuje się być tą prawdziwą.