"When you know how to die you know how to live... " ...Jak dla mnie to motto tego filmu. Jest to opowieść o samej esencji życia, jego radościach i smutkach, trwaniu i przemijaniu. Opowieść o lekcji życia. Morrie Schwartz, profesor Brandeis University, niegdyś nauczyciel akademicki Mitcha Alboma - dziennikarza sportowego choruje na nieuleczalną chorobę jaką jest stwardnienie rozsiane. Morrie byl zawsze dla niego wzorem, inspiracją i tym niekwestionowanym doradcą moralnym i etycznym jakiego każdy z nas miał kiedyś w życiu. Po 20 latach, mistrz i uczeń spotykają się znowu. I Ponownie, po raz ostatni już zaczynają plynać życiowe mądrości wypowiadane przez mędrca który już wiele widział i wiele doświadczył. Sęk w tym, by przeżyc jak najlepiej swoje życie, doświadczyc je w każdym calu, czerpać radość pełnymi garściami. Dostrzec i zająć się tym co jest najważniejsze, być fair wobec innych, docenić milość - tylko wtedy spoczywając na łożu śmierci nie będziemy sie bac ostatecznego końca. Najgorsza rzecza jaka moze sie nam przytrafić to umieranie w samotności, z ciagłą myśłą o niespełnieniu marzeń, milości i tego że życie uciekło nam tak szybko, a tyle okazji do radości nam umknęło. Polecam !