Dziki Zachód. Zgromadzeni ranczerzy, którym przewodzi Slim, spostrzegają nagle zbliżającą się do nich dziwną istotę w berecie. Łapią ją na lasso; stworzenie to mówi dziwnym językiem. Jest Francuzem o imieniu Pierre. Ranczerzy zastanawiają się, czy nie jest szpiegiem, ale ponieważ Pierre nie mówi po angielsku, a oni po francusku, komunikacja okazuje się trudna - w dodatku Slim bardzo słabo słyszy. Francuz wiezie ze sobą koszyk skarbów: butelkę wina, bagietkę, papierosy gauloise, małże, dojrzały camembert, frytki i miniaturę wieży Eiffla. Pojawia się kilka dziewcząt z piwem i zaczyna się przyjęcie - kowboje dołączają do Francuzek, a kowbojki bawią się z Pierre'em. Śpiewają piosenkę "Domowe ranczo" i deklamują : "Niech żyje Francja!".