Cavalier niczym Jonas Mekas nie rozstaje się z cyfrową kamerą: kręci to, co znajduje się w najbliższym jej zasięgu, i opatruje obrazy autorskim komentarzem. Starzejąc się, filmowiec coraz częściej rejestruje upływ czasu i z niesłabnącym zainteresowaniem kontempluje zmiany. Zawsze dużą rolę w jego pracach odgrywała materia, którą w ciągu życia gromadzimy. Dziś jego kamera meandruje pomiędzy martwymi naturami ułożonymi z bibelotów i warzyw w stanie rozkładu a intymną obecnością ludzi, którzy "praktykują znikanie". Swój najnowszy wideo-dziennik poświęca przyjaciółce, Emmanuèle Bernheim, autorce autobiograficznej książki "Wszystko poszło dobrze", w której pisarka opowiada o eutanazji swojego ojca. Początkowy pomysł na adaptację prozy przeradza się w historię odchodzenia chorej Emmanuèle. Jak twierdzi sam reżyser, jego film jest prymitywny jak małe romańskie kościoły sprzed wieków. Nie ma w nim nic więcej poza tym, co faktycznie się wydarzyło.