Urokliwa komedia obyczajowa złożona z trzech nowelek osnutych wokół jednego wydarzenia - zamknięcia jednego z paryskich domów publicznych. Zlikwidowano go, podobnie jak inne "placówki" tego typu, na mocy dekretu z 13 kwietnia 1946 r. W pierwszej nowelce dochodzi do zamknięcia rzeczonej placówki. Prowadząca ją para - Charles i Blanche - ze smutkiem przyjmują decyzję władz. Bardzo lubili swoje zajęcie, a "podopieczne" traktowali jak córki. Zwłaszcza Charles cierpi na myśl o zamknięciu interesu, nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji. Dla zatrudnionych dziewcząt likwidacja przybytku również oznacza konieczność ułożenia sobie życia od początku. Jedna chce się zaangażować jako tancerka w kabarecie, inna zamierza wyjechać do Oranu, gdzie kuzyn pomoże jej "się ustawić", jeszcze inna chce zrobić kurs dla masażystek, a dwie następne wybierają się do Ameryki Południowej, aby tam szukać szczęścia. Byli właściciele zawiązują komitet oporu i chcą urządzić demonstrację, aby zaprotestować przeciwko "krzywdzącemu prawu", ale Charles odmawia w tym udziału w obawie przed kolejnymi kłopotami. Na pożegnanie on i Blanche pozwalają dziewczętom wziąć sobie na pamiątkę jakiś drobiazg. Najpiękniejszej i najobrotniejszej z nich, Lucette, dają szczególny prezent - czerwoną latarnię, która wisiała nad drzwiami wejściowymi. Tak wyposażona Lucette odważnie patrzy w przyszłość i niebawem zaczyna piąć się coraz wyżej po drabinie społecznej. Gdy zostaje baronową Sechel du Hautpas, latarnia od pana Charlesa zajmuje honorowe miejsce w hallu jej pałacu. Pewnej nocy do pałacu zakradają się złodzieje. Wśród zrabowanych przez nich przedmiotów jest również pamiątkowa latarnia. Złodzieje zostają schwytani i stają przed sądem, skradzione rzeczy udaje się odzyskać. Niestety, nie wszystkie. Brakuje latarni, a na niej baronowej Lucette szczególnie zależy. Kłopot w tym, że rabusie zupełnie nie mogą sobie przypomnieć, co z nią zrobili. Po procesie, na którym zjawiła się większość dawnych koleżanek Lucette, jedna z nich, Heloise, postanawia wyjechać na prowincję. Tam poznaje Leona Haudepin, szanowanego członka miasteczkowej społeczności. Pan Heudepin, samotny stary kawaler, ratuje dziewczynę od aresztowania i zaprasza do swego domu, gdy okazuje się, że Heloise nie ma gdzie przenocować. Ponieważ nazajutrz śliczne dziewczę dostaje grypy, musi zostać w gościnie u Leona następnych kilka dni. Pan Haudepin troszczy się o nią z zapałem. Oburzona jego postępowaniem stara gosposia wymawia służbę, ale Leon nawet nie próbuje jej zatrzymać. Nie wie jednak, jak sobie poradzi z przygotowaniem kolacji dla siedmiu swych kolegów z klubu sportowego, którzy mają go odwiedzić w celu uchwalenia statutu klubu. Heloise proponuje, aby pozostawił to jej i nazajutrz sprowadza do pomocy jedną ze swych koleżanek po fachu, Sophie. Panowie są tak zachwyceni uroczą obsługą, że nawet nie zwracają większej uwagi na to, co mają na talerzach. Dochodzą jednomyślnie do wniosku, że następne zebrania też powinny odbywać się u Leona. Ponieważ gości za każdym razem przybywa, Heloise musi sprowadzać wciąż nowe dziewczęta do pomocy. Niebawem dom pana Haudepin słynie już w całej okolicy.