Pierwszy film Jana Švankmajera po ośmioletniej przerwie. Sędziwy, blisko 84-letni mistrz surrealistycznej animacji w swoim najnowszym dziele bierze na warsztat tytułowe stworzenie, które – jak się okazuje – niewiele różni się od człowieka. Švankmajer porównuje ludzkie instynkty do owadzich, charakterystycznych dla pozornie bardziej prymitywnych form życia. Jednak jak przyznaje na ekranie sam reżyser, nie wiadomo, o czym opowiada jego film. To metaeksperyment, w którym przyglądamy się procesowi twórczemu. Z jednej strony śledzimy fikcyjną historię amatorskiej trupy teatralnej przygotowującej inscenizację Z życia owadów braci Čapek, a z drugiej – słuchamy wypowiedzi autentycznej ekipy filmowej pracującej nad "Owadem", ze Švankmajerem na czele. Można znaleźć tu wszystko, z czego znany jest reżyser: surrealistyczny humor, bogatą inscenizację i animację poklatkową, w której Czech osiągnął poziom mistrzowski.