Ten animowany film zrealizowali brytyjscy reżyserzy, bracia Stephen i Timothy Quayowie, twórcy pokazywanego także w polskich kinach i w TVP "Instytutu Benjamenta". Inspirowana opowiadaniami Bruno Schulza akcja "Ulicy Krokodyli" toczy się w prowincjonalnym muzeum, gdzie jednym z eksponatów jest tajemnicza drewniana maszyna. Dzięki niej strażnik może oglądać starą mapę, na której znajduje się oznaczona białą plamą tytułowa ulica. Bohater filmu, kukiełka o twarzy przypominającej rysami Schulza, wędruje przez oniryczną strefę pełną rozkładającej się materii, tańczących śrub, przedziwnych urządzeń i machin. Mottem filmu są słowa kończące tytułowe opowiadanie Schulza: "Ulica Krokodyli była koncesją naszego miasta na rzecz nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego. Widocznie nie stać nas było na nic innego, jak na papierową imitację, jak na fotomontaż złożony z wycinków zleżałych, zeszłorocznych gazet". Bracia Quay, podobnie jak Schulz, są zafascynowani kreowaniem nowej rzeczywistości, w której dominuje nie treść, a forma, sam materiał. Drogę do "genialnej epoki" dzieciństwa odnaleźli przy pomocy własnego języka kukiełkowej animacji. Kiedy na ekranie zaczynają obracać się tajemnicze łożyska i koła zębate, widz orientuje się, że został wprowadzony do ciasnej przestrzeni czegoś, co przypomina wnętrze staroświeckiej sprężynowej zabawki. Zredukowany do mikroskopijnych rozmiarów penetruje ukryte przejścia i korytarze - zakamarki dzieciństwa. Czas odłożył się tu grubą warstwą zielonego nalotu, ale tryby mechanizmu działają nadal.