Portret miasta w czasach niepewności – precyzyjny i wnikliwy jak dzieła Fredericka Wisemana, z surrealistyczną nutą przywołującą na myśl kino Chrisa Markera. W sierpniu 2017 roku reżyserka Brett Story (znalazła się na liście dziesięciu najciekawszych dokumentalistów według magazynu "Variety") każdego dnia rejestrowała życie codzienne nowojorczyków: robotników i yuppies, białych i czarnych, studentów i emerytów. Przed biurem, w pubie i na plaży. Porzucając dystans filmowca, niektórym z nich zadała proste pytanie: czy boisz się przyszłości? Choć rozmówcy pochodzą z różnych środowisk, w odpowiedziach zwykle pobrzmiewa strach. Przed starością, sytuacją na rynku pracy, kolejnym huraganem. A jest się czego bać. Niezależnie, jak bardzo zaklina się rzeczywistość, nie sposób uciec przed newsami o zmianie klimatu czy odradzających się ruchach faszystowskich. Z tej mozaiki prywatnych lęków i nadziei powstał niepokojący, nerwowy obraz USA doby prezydentury Donalda Trumpa, uzupełniony fragmentami esejów Zadie Smith i Annie Dillard. Czy w Ameryce pozostało coś pewnego? Jest jedna zasada: w barze nigdy nie mówimy o polityce – deklaruje jeden z bohaterów. Po czym zaczyna rzucać rasistowskimi uwagami.