Symeon w wieku sześciu lat odebrał pierwszy telefon w swoim życiu. Dowiedział się, że jego ojciec nagle zmarł i jako następca tronu został carem Bułgarii. Trzy lata później, gdy w kraju nastały rządy komunistów, wraz z rodziną musiał uciekać z kraju i udał się na emigrację. Pięćdziesiąt lat później, już po upadku czerwonej dyktatury, tłum okrzykami witał go w ojczyźnie. "Chcemy króla!" – wołano, więc Symeon utworzył partię polityczną i z wielką przewagą wygrał wybory do parlamentu. W 2001 roku został premierem kraju, ale dla Bułgarii był to niezwykle trudny okres. Bezrobocie sięgało wówczas aż 50%. Po czterech latach sprawowania urzędu, Symeon znów znalazł się na wygnaniu. Tym razem dzięki narodowi, który kiedyś tak radośnie witał go jako wybawcę.