Śladem nocnych zjaw – pracowników drugich zmian, bezdomnych śpiących w ciemnych zaułkach, tych, którzy czuwają, gdy większość zasypia. Sprzątaczka Khadija budzi się na pętli w pustym wagonie metra. To ostatni kurs, a ona przegapiła swoją stację. Nie ma pieniędzy na taksówkę, więc rusza pieszo w długą podróż do domu. Co po zmroku może spotkać starszą muzułmankę na pustych ulicach Brukseli? Bas Devos (Violet, 14. NH) w swoim skromnym, wyczulonym na społeczną niesprawiedliwość filmie drogi igra z przyzwyczajeniami widza. Wędrówka zmęczonej Khadiji, nieco jarmuschowska z ducha, utkana jest z okruchów codzienności i przypadkowych spotkań. Czasem prozaicznych, czasem na granicy jawy i snu. Pozwala bohaterce otworzyć oczy na rzeczywistość, uciec przed rutyną, by w nocnej ciszy przejrzeć się też samej sobie. I na chwilę nawiązać nić porozumienia z obcym. Świadkiem tej podróży, a zarazem osobnym bohaterem staje się pięknie sfotografowane na taśmie 16 mm miasto – wyludnione i hipnotyzujące migotliwymi światłami.